... czyli jak grać lepiej i przegrać. Co tu dużo mówić. My graliśmy piłką, a rywal strzelał gole. Pomijając to, że pierwsze trzy stracone były ze spalonego (których oczywiście sędzia nie gwizdnął, lub nie chciał gwizdać), a pozostałe trzy były przejawem tradycyjnego niefarta, oraz naszej chęci zremisowania meczu. Mimo iż był to pierwszy mecz pod wodzą naszego nowego szkoleciowca (ach, ależ to profesjonalnie brzmi) to zagraliśmy całkiem nieźle. Więcej w rozwinięciu.
Przede wszystkim rywal podszedł do sparingu niepoważnie. Aż szkoda mi klawiatury, by to opisywać. Tak czy siak, wspomniałem, że próbowaliśmy grać podaniami. W większości meczu się to udawało i kilka razy można było zobaczyć ładną wymianę. Szwankowała skuteczność i gra w obronie, ale mamy czas by to nadrobić. Nie chce mi się więcej pisać, pozatym niebardzo jest już co.
Wystąpiliśmy w następującym składzie personalnym:
Rytwiński, Swatek, P. Koper, M. Czernik, Kotulski, Skrzypczak, M. Koper, Białkowski, K. Czernik, Witoń, Podleśny, Tworek, Tereszkiewicz, Bojarski.
Gole dla nas zdobywali:
- Paweł Koper - po mocnym strzale zza szesnastki,
- Jacek Tereszkiewicz - strzał z ostrego kąta odbił się od słupka i wpadł do siatki (asysta Białkowski),
- trzeciego gola dorzucił dla nas obrońca rywala, który po przepychance z Tworkiem zaskoczył swojego bramkarza technicznym strzałem w krótki róg.