Pomijając fakt, że czyniliśmy błędy piłkarskie, bo z nimi zapewne przegralibyśmy tak czy siak, po raz pierwszy odkąd prowadze stronę mogę stwierdzic, że sędzia wypaczył wynik spotkania na naszą niekoszyść. To prawda. 3 lub 4 bramki pochodzą z przedszkolnych wręcz błędów sędziego. Ogółem przegraliśmy mecz 7:1, a większa relacja w dalszej części.
REKLAMA
I znów nie będzie o czym pisać. W naszym wykoaniu znów nic ciekawego. Jednakże kilka słów trzeba napisać. Od czego by tu zacząć... Może jeszcze na chwilę poruszę temat wczorajszego sędziowania. Nasza postawa ostatnio szału nie robi. Po każym meczu nasłuchać się można wiele obraźliwych wręcz zwrotów na nasz temat. No i niestety to prawda. Jednak zawsze porażka 3:1 wygląda lepiej niż 7:1. Ja mam do powiedznia tylko tyle: Przy takim sędziowaniu przegralibyśmy nawet z Niezależną Monarchią Flauszowych Krokodyli, która dotarła by na mecz 2 minuty przed pierwszym gwizdkiem. I weźcie mi jeszcze powiedzcie gdzie ten sędzia widział niejakich "niebieskich", którzy mieli aut? Co prawda wykonaliśmy go my, ale sędzia podyktował go "niebieskim"...dziwne...
I faktycznie, to sędzia wraz z jednym z jego liniowych pomocników był główną atrakcją tegoż meczu. Widzieliśmy to nie tylko my, ale i kibice i gracze Wspólnoty, którzy oczywiście nie protestowali. Można śmiało powiedzieć, że sędzia podarował gospodarzom trzy z czterech bramek zdobytych przez wspólnotę. Mocno kontrowersyjny rzut karny, rzekome podanie do bramkarza w sytuacji tzw. bilardowej czy też dwumetrowy spalony, którego też rzekomo nie było to widocznie dla panów sędziów chleb powszedni. W dodatku za pyskówkę Mroczek Michał zobaczył drugą żółtą kartkę, która w programie lojalnościowym, prowadzonym przez arbitra, warta jest jedną czerwoną. I tak oto schodzimy na przerwę z czterobramkową stratą, bo wcześniej już zupełnie regulaminowo, bo nie ma co ukrywać naszych błędach Wspólnota zdobyła gola. Jednakżę drugą połowę zaczęłiśmy koncertowo. Była to druga minuta po gwizdku kiedy mocnym strzałem pod poprzeczkę Wojtek Kazanowski dał nadzieję naszym na uniknięcie blamażu. Nic z tych rzeczy. Gospodarze wciąż mieli przewagę i wciąż zdobywali bramki. Dołożyli ich w drugiej połowie trzy. My wyprowadzaliśmy sporadyczne, nieskuteczne ataki. Mieliśmy nawet rzyt rożny! Tereszkiewicz celował, celował po czym dośrodkował. Piłka leci nad głowami obrońców, leci nad głowami napastników, leci nad bramkarzem, poprzeczką i ląduje gdzieś 20m za placem gry. Ale w zasadzie, to wyglądało to całkiem groźnie. Pozatym mieliśmy jeszce jedną dobrą okazję do gola. Po zamieszkach w polu karnym, wprowadzony w drugiej połowie Bojarski spróbował strzału z ostrego kąta, widząc wysuniętego z bramki Igora Kaźmierczaka. Piłka z trudem doleciała do bramki. Żeby tam padł gol, wyżej wymieniony musiał by popchnąć piłkę, a tak spokojnie pobiegł i złapał futbolówkę. W zasadzie to tyle o tym meczu. Na podsumowanie go zacytuję słowa arbitra po jednej z akcji w drugiej połowie: "Wiem, że nie faulowałeś, ale był faul." Mówi to samo za siebie.
Na dokładkę wyniki wszyskich niedzielnych spotkań. Działo się dużo, goli było więcej niż grzybów po deszczu:
LZS Cygany 5 - 1Transdźwig Stale Korona Bojanów 5 - 2 Wisła Baranów Sandomierski Wspólnota Serbinów 7 - 1 Płomień Chmielów Lasowiak Wola Baranowska 3 - 6 LZS Krzątka Junior Zakrzów 1 - 5 Łęg Stany
Kolego, ale my wiemy, że nic nie gramy. Boli nas tylko to, że na 7 bramek nie zasłużyliśmy, ani nie sądze, że Wspólnota była by w stanie tyle strzelić o własnych siłach