Jeśli trójka sędziowska chciałby pozwiedziać Chmielów, to radziłbym skorzystać z Wikipedii, bo dostęp może mieć przez jakiś czas raczej utrudniony, a w prawdziwym świecie żadne proxy w grę nie wchodzi. Gdzie oni te spalone widzieli, to ja nie wiem... Było minęło, ale kibice Płomienia i tak panów sędziów nie polubią.
Wiem, jak to wygląda kiedy mówi się o sędziowaniu w przegranym meczu. Każdy od razu powie "Eee, wymówki szukają" . My nie szukamy wymówki - stwierdzamy fakty. Sedziowie, w drugiej połowie zwłaszcza odwalili kawał dobrej roboty, aby nieumożliwić nam zdobycia więcej niż jednego gola.
Dośc pisania o tym, bo mi palce puchną. Podam skład i przejdę do próby zrelacjonowania meczu.
Franuszkiewicz(Rytwiński) - Sabo, M Czernik, Swatek, Białkowski - Durlej(Ciach), Skrzypczak, Tereszkiewicz, Koper - Podleśny(Koper), K Czernik.
Pirwsza połowa to w monotonny obraz ataków przyjezdnych. Zakrzów robił na boisku wszystko, co mógł: grał skrzydłami i środkiem, strzelała z dystansu, z bliska, z fałsza, z pięty i z czuba, stawała na głowie, gryzła trawę, orała nosem i zjadała zęby. Płomień stał sobie spokojnie i czekał aż rywalowi przejdzie, a ponieważ nie przechodziło - od czasu do czasu sam próbował strzelać na bramkę Świdra. Jednak jeden w dodatku bardzo niecelny strzał nie ma się nijak do 200 akcji gości, w czym między innymi 160 rzutów rożnych pod rząd. Mimo nawałnicy bramka nie padła. Dobre słowo powiedzieć trzeba o Franuszkiewiczu. Może to nie był jego najpewniejszy występ, ale jeden ze skuteczniejzszych.
W drugiej połowie, w wyniku dżentelmeńskiej umowy wszedł za niego Stasiu, który wcale nie był słabszy - co mógł to wybronił, a że nie mógł sytuacji bramkowych to nic, bo nikt pretensji do nie go nie ma. Poza tym było parę roszad w zespole. Do przodu zotali przesunięci Marcin Koper z Tereszkiewiczem, a na ich miejsca weszli zmiennicy: Koper i Ciach. Mimo niezbyt pozytywnej postawy w pierwszej połowie trener jednak chciał wygrać ten mecz. Z początku okazało się do dobrym rozwiązaniem, bowiem jako pierwsi zaczęliśmy oblegać bramkę Świdra. Co najważniejsze skutecznie. Obrońcy Zakrzowa pomału zaczęli się gubić i wybijali gdzie popadnie. Wystarczył jeden dobry wrzut z autu Marcina Czernika, by Tereszkiewicz stanął sam na sam z bramkarzem gości i leciuisieńkim strzałem zdobył bramkę. W tym momencie Zakrzów poszedł po rozum do głowy i atakował. Normalne ataki nie przynosiły rezultatu, więc goście wykorzystywali podarowywane im w prezencie stałe fragmenty gry. Po jednym z nich w końcu padł KLOPS! Wrzutka do wysokiego Czecha, wszyscy nasi obrońcy patrzą na niego, a on iderza piłkę głową po drodze zaliczając rykoszet. Piłka trafia do Jaskota, o którym z kolei wszyscy zapomnieli. Napastnik Zakrzowa z bliska nie daje szans Stasiowi. Dosłownie chwilę później kolejny stratny gol. Tym razem z akcji. Myślę, że nie była ona zaplanowana, i dużo było dziełem przypadku, no ale wszsytko sprowadza się do tego, że pozwoliliśmy zawodnikowi dośrodkować, i drugiemu zawodnikowi oddać strzał. Dopiero wtedy Zakrzów trochę się opamietał. Rządza gola mode off. W związku z tym Chmielów zabrał się do odrabiania strat. Jednak nieskutecznie. Co rywale tracili piłki, to nie musieli się martwić, bo mogli liczyć na Wieśka, któremu włączył się autofire i zaczął posyłać piłki w pole karne bez względy na to czy jest tam któryś z jego kolegów. O, albo była dobra, długa piłka do Czernika, który jej nie przyjmuje. Tak po prostu, zwyczajnie. Może miał inną wizję tej akcji i jego w niej nie było. Było też parę rzutów wolnych, rożnych - oczywiście bez zagrożenia. Były też wspomniane przezemnie spalone z czapki, więc o tym pisać nie będe. Zakrzów pod koniec miał jeszczę jedną, ostatnią okazję na okazalsze zwycięstwo. Smerdak bardzo dobrze uciekł obrońcom i dostał wyśmienite podanie. Przymierzył, lecz kula nie trafiłą w głowę, a tylko odbiła się od hełmu. Mecz skończył się dla nas pechowo, porażką 1:2 co nie przeszkodziło jednak by bawić się na posezonowej imprezce rozpoczęciem wręczeniu drobnych upominków, a skończonej na biesiadzie z grillem i alkoholem.
W imieniu swoim, chcę podziękować sympatykom, trenerowi, zarządowi i piłkarzom za ten sezon, mimo iż mało udany... to, eee... w przyjaznej atosferze i ogólnie było miło.
Na koniec oczywiście wyniki z ostatnich meczy tego sezonu. Największą nowiną jest to, iż WSPÓLNOTA NIE AWANSOWAŁA. Wykorzystał to zespół Lęg Stany, który przy remisie Tarnobrzeżan wygrał swoje spotkanie, i zapewnił sobie awans.
Błękitni Komorów 2 - 6 Korona Bojanów
To zdecydowanie nie była kolejka gospodarzy. Tylko jedni mogą być zadowoleni, a są to...
Transdźwig Stale 0 - 0 Wspólnota Serbinów
Którzy nie tylko zremisowali z silną Wspólnotą, ale także mają tą satysfakcję by zabrać jej awans.
Wisła Baranów Sandomierski 2 - 7 Lasowiak Wola Baranowska
Chłopaki z Woli na koniec zupełnie nieuadanego sezonu polepszyli sobie humory i roznieśli w pył lokalnego rywala. Po czymś takim nawet spalona kiełbasa dobrze smakuje.
Płomień Chmielów 1 - 2 Junior Zakrzów
Tutaj kiełbasa nie smakowała źle, ale była niedopieczona.
LZS Krzątka 0 - 2 Łęg Stany
Stany nie uległy presji i pewnie pokonały niezły zespół z Krzątki. Zasłużony awans.
Przypominam, że jutro juniorzy mają sparing. W warunkach normalnych odpoczywaliby z seniorami, ale grali w tym sezonie bardzo mało meczy, a niektórzy nasi chłopcy nie zagrali nawet minuty. Będzie więc sparing aby chociaż pobiegali za piłką.
Jakieś krótkie podsumowanie sezonu napiszę kiedyśtam.